Polacy – tak, jak wcześniej Brytyjczycy – mogą nie być świadomi, jak mocno związani jesteśmy z Unią… nie wiemy, o czym mowa. Za chwile okaże się, że polskie wynalazki bedą musiały przechodzić procedury kontrolne takie, że ich “nowatorstwo” utknie w gąszczu przepisów. Już tak jest z importem pewnych rzeczy z UK. Są traktowane, jak zamorskie.. pozaunijne, azjatyckie… Spowolnienie dostaw jest odczuwalne. Do tego kwestie studiów… A może i zaproszenia będą konieczne na wyjazd… Nie możemy być pewni, czego się nie spodziewamy. My tylko przyjęliśmy retorykę… Czy my wiemy wogóle co tracimy…? Tlenu nie widać… a bez niego żyć się nie da. Beż uczestnictwa w rynku EU też może być duszno. Zawsze będziemy mogli eksportować naszą myśl techniczną na Białoruś i Ukrainę… Może tu zrobimy mały układzik… HunUkroPol… Strefa wolna od złodziejstwa UE…. hihih, I see it black…